niedziela, 7 czerwca 2015

Kobieta zarabia więcej ode mnie.

No nie zarabia. Bo jej nie mam. Aczkolwiek zawsze jak miałem, to faktycznie zarabiałem więcej od niej i czułem się tym usatysfakcjonowany.
Próbuję sobie wyobrazić moje uczucia względem "niby" wyższych zarobków mojej "niby" kobiety i nie są to fajne uczucia. Tak samo jak ze wzrostem. Mam 184 centymetry
wzrostu i moja "przyjaciółka", z którą czasem bardziej się lubię, jest wyższa ode mnie o 3 centymetry. 3 CENTYMETRY. Niby nic a boli za każdym razem jak idę przez miasto z nią.
Czuje się jak pół człowiek. Pół facet. Pół samiec.



Ubiegło roczne badania dowiodły, że co piąta kobieta zarabia lepiej od swojego mężczyzny.
Co drażni to fakt, że facetów to drażni i potrafią wypominać to swojej kobiecie.
Serio? Nie lubię Cię, bo osiągasz sukces? Jakie to polskie. Dlatego właśnie podobało mi się w stanach. W U.S. gdy ktoś z Twojego otoczenia osiąga sukces, nie patrzysz na niego jak na złodzieja, tylko gratulujesz mu, myśląc, że skoro on dał radę, to czemu ja nie mogę? Nie zakładasz, że pewnie w łapę dał/wziął, złodziej jeb*ny.

Wracając do tematu. Do facetów którzy znaleźli się w związku z lepiej zarabiającą kobietą - wiem, że boli. Aczkolwiek zaciśnij zęby i zrób coś by to zmienić. Po cichu. No bo w sumie ile razy dobrze się skończyło wypominanie swojej kobiecie czegokolwiek?

Skąd temat: natemat

Popularne posty